Pare dni temu wyslalam do Wyborczej sprostowanie dot. artykulu
Tomasza Surdela "Chavez grozi Kolumbii, a Wenezuela nie ma co jesc". Nie zostalo wydrukowane, mimo iz wedlug ustawy o prawie prasowym, Gazeta ma obowiazek bezplatnego drukowania sprostowan.
Sprostowania maja byc krotkie i rzeczowe, wiec pomijam w nim tlumaczenie, jak niebezpiecznym incydentem jest bombardowanie przez Kolumbie terytorium sasiedniego kraju. Nie zalaczam tez zdjec polek w supermarketach uginajacych sie od towarow. Ani statystyk, ktore pokazuja, ze wiele produktow zywnosciowych Kolumnia importuje z Wenezueli, a nie Wenezuela z Kolumbii.
A oto sprostowanie:
Caracas, 11 marca 2008 r.
Pan Adam Michnik
Redaktor Naczelny Gazety Wyborczej
Zgodnie z art. 31. Ustawy o Prawie Prasowym, proszę o opublikowanie w Gazecie Wyborczej, sprostowania dotyczącego artykułu pt. "Chavez grozi Kolumbii, a Wenezuela nie ma co jeść", który ukazał się w tym dzienniku 7. marca br.
SPROSTOWANIE
W związku z publikacją artykułu Tomasza Surdela, "Chavez grozi Kolumbii, a Wenezuela nie ma co jeść", który ukazał się w Gazecie Wyborczej w dn. 7.03 br., należy sprostować i wyjaśnić liczne nieścisłości, które wprowadzają w błąd czytelników Gazety.
Surdel nie wspomina, iż pierwszego marca Kolumbia złamała Prawo Międzynarodowe i pogwałciła suwerenność i integralność terytorialną Ekwadoru, bombardując bez wcześniejszego kontaktu z władzami tego kraju jego terytorium, jak potwierdza rezolucja Organizacji Państw Amerykańskich z 5 marca. Dziennikarz otwarcie manipuluje informację, przedstawiając prezydenta Wenezueli jako agresora w regionalnym konflikcie.
Artykuł łamie prawo obywateli do rzetelnej informacji, przedstawiając zarzuty Kolumbii przeciw władzom Wenezueli jako fakty. Władze Kolumbii zaczęły dzień po ataku twierdzić, że znalazły 3 laptopy rzekomo należące do jednego z przywódców FARC, w których to znajdują się ponoć nie zaszyfrowanie dokumenty. W jednym z nich, według Kolumbii, wymienia się zarówno nazwisko Chaveza jak i liczbę 300, co władze Kolumbii interpretują jako dowód na finansowanie guerrilli przez rząd Wenezueli. Artykuł Surdla nie wspomina o tym, że dokumenty te do tej pory nie zostały przekazane prasie, a ich prawdziwość nie została potwierdzona przez żadna instancję.
Surdel twierdzi poza tym, że to w efekcie reform gospodarczych rządu Chaveza, Wenezuela została zmuszona importować żywności z Kolumbii. Zaznacza też, że jest to nowa sytuacja: Wenezuela „nie jest już w stanie wyprodukować w wystarczającej liczbie" produktów żywnościowych. Nic dalszego od prawdy. Zgodnie ze statystykami Ministerstwa Rolnictwa Wenezueli, produkcja rolna wzrosła w ostatnich sześciu latach o 24%. Od momentu odkrycia ropy naftowej w Wenezueli, rolnictwo było zaniedbywane, i efekty tego zaniedbania są nadal widoczne, ale rząd Hugo Chaveza aktywnie pracuje nas rozwojem tego sektora. Po raz pierwszy w zeszłym roku Wenezueli udało się na przykład uniezależnić od importu białej kukurydzy, podstawowego produktu żywnościowego dla Wenezuelczyków.
Mam nadzieję, że w przyszłości Gazeta Wyborcza postara się, by informacje, które publikuje o Wenezueli, były bliższe prawdy.