Jak wspominam w poprzednim poscie, aresztowanie kuzyna i bliskiego wspolpracownika prezydenta Kolumbii na podstawie jego zwiazkow z paramilitares wydaje sie nie interesowac polskiej prasy. Wyborcza publikuje za to artykul Katolickiej Agencji Prasowej o 23-letnim studencie prawa z Wenezueli: "Wenezuela: student katolickiej uczelni laureatem nagrody Friedmana".
Chodzi o Yona Goicoechea, ktorego Katolicka Agencja Prasowa zdaje sie promowac na przyszlego papieza, albo chociaz swietego, bo nie dosc, ze katolik, to walczy z tym okropnym socjalizmem w Wenezueli, ktory jest z definicji wrogiem demokracji i praw czlowieka.
Gazeta pisze: "Goicoechea stał się w kraju symbolem walki o prawa człowieka i demokrację w obliczu zagrażających im reform. Podczas referendum w grudniu 2007 roku społeczeństwo odrzuciło projekt reform konstytucyjnych, które umożliwiłyby Chavezowi przemianę kraju w państwo socjalistyczne. Na kilka dni przed narodowym referendum biskupi Wenezueli opowiedzieli się przeciwko zmianom w ustawie zasadniczej."
Goicoechea wlasnie dostal 500 tysiecy dolarow i nagrode imienia Miltona Friedmana "przyznawana osobom, które wpływają znacząco na poszerzanie ludzkiej wolności na świecie". Goicoechea byl niedawno na kursie w Belgradzie o kolorowych rewolucjach, oplaconym przez podatnikow ze Stanow i kilka skrajnie prawicowych partii w Europie. Po powrocie udzielil wywiadu Playboyowi, w ktorym to opowiadal o swoich popijawach (wiec nie wiem, jak to bedzie z beatyfikacja). Za to przed referendum o zmianie konstytucji w grudniu 2007 r. przygotowal tysiace podkoszulkow z napisem "Fraude", czyli sfalszowane wybory. Okazaly sie niepotrzebne, bo reforma zostala w referendum odrzucona. A dla symboli walki o demokracje pokroju Goicoechea wyniki wyborow sfalszowane sa tylko wtedy, kiedy im nie odpowiadaja.
"Goicoechea, który niebawem opuści mury katolickiej uczelni, zamierza wykorzystać pieniądze z nagrody do wsparcia wenezuelskiego parlamentu studenckiego, część sumy zaś przeznaczy na uniwersytet i byłą szkołę, chce także finansowo wesprzeć założoną przez siebie fundację, pomagającą młodym ludziom wystartować w polityce", pisze Katolicka Agencja Prasowa.
Szczytne to cele, zwlaszcza pomoc prywatnej uczelni katolickiej, gdzie roczne czesne na wydziale prawa, gdzie studiuje Goicoechea wynosi 5.820 bolivarow (2.707 dolarow), czyli odpowiednik 9,5 pensji minimalnych.
Chodzi o Yona Goicoechea, ktorego Katolicka Agencja Prasowa zdaje sie promowac na przyszlego papieza, albo chociaz swietego, bo nie dosc, ze katolik, to walczy z tym okropnym socjalizmem w Wenezueli, ktory jest z definicji wrogiem demokracji i praw czlowieka.
Gazeta pisze: "Goicoechea stał się w kraju symbolem walki o prawa człowieka i demokrację w obliczu zagrażających im reform. Podczas referendum w grudniu 2007 roku społeczeństwo odrzuciło projekt reform konstytucyjnych, które umożliwiłyby Chavezowi przemianę kraju w państwo socjalistyczne. Na kilka dni przed narodowym referendum biskupi Wenezueli opowiedzieli się przeciwko zmianom w ustawie zasadniczej."
Goicoechea wlasnie dostal 500 tysiecy dolarow i nagrode imienia Miltona Friedmana "przyznawana osobom, które wpływają znacząco na poszerzanie ludzkiej wolności na świecie". Goicoechea byl niedawno na kursie w Belgradzie o kolorowych rewolucjach, oplaconym przez podatnikow ze Stanow i kilka skrajnie prawicowych partii w Europie. Po powrocie udzielil wywiadu Playboyowi, w ktorym to opowiadal o swoich popijawach (wiec nie wiem, jak to bedzie z beatyfikacja). Za to przed referendum o zmianie konstytucji w grudniu 2007 r. przygotowal tysiace podkoszulkow z napisem "Fraude", czyli sfalszowane wybory. Okazaly sie niepotrzebne, bo reforma zostala w referendum odrzucona. A dla symboli walki o demokracje pokroju Goicoechea wyniki wyborow sfalszowane sa tylko wtedy, kiedy im nie odpowiadaja.
"Goicoechea, który niebawem opuści mury katolickiej uczelni, zamierza wykorzystać pieniądze z nagrody do wsparcia wenezuelskiego parlamentu studenckiego, część sumy zaś przeznaczy na uniwersytet i byłą szkołę, chce także finansowo wesprzeć założoną przez siebie fundację, pomagającą młodym ludziom wystartować w polityce", pisze Katolicka Agencja Prasowa.
Szczytne to cele, zwlaszcza pomoc prywatnej uczelni katolickiej, gdzie roczne czesne na wydziale prawa, gdzie studiuje Goicoechea wynosi 5.820 bolivarow (2.707 dolarow), czyli odpowiednik 9,5 pensji minimalnych.